-Byłem kiedyś zakochany.-W zdaniu, które wypowiedział, jego irlandzki akcent był bardzo dobrze słyszalny.
-Jak to jest?.
-Nie wiesz jak to jest, Harry?.-Zdziwienie, które wykazał Niall, było nie do opisania.
-Nie miałem okazji.-Jego głos był wręcz oschły. Nie zbyt często rozmawiał o uczuciach. Często próbował je wyłączyć, a kiedy mu się udawało czuł się lepiej. Choć miał już za sobą te kilkanaście lat, jeszcze nigdy nie pokochał nikogo.
-Masz szczęście.
-Dlaczego tak twierdzisz, Niall?.-Chłopak o zielonych oczach, był naprawdę ciekawy odpowiedzi.-Podobno dzięki miłości jest się szczęśliwym.-Dodał nieco przeciągle.
-Widziałeś moje nadgarstki.-Stwierdził powoli.-To przez miłość.-Dodał po dłuższej chwili, w której zastanawiał się nad dalszymi słowami.-Skoro ty nie kochałeś, to dlaczego się okaleczasz?.-Najprawdopodobniej było to pytanie lub głębsza myśl Nialla, który przedostała się przez jego wargi i ujrzała światło dzienne.
-To długa historia.-Pochwycił głębszy oddech, po czym wypuścił głośno powietrze z ust.
-Chyba lubię z tobą rozmawiać.-Stwierdził cicho Niall.
-Ja też.
-Obiecajmy sobie, że się w sobie nie zakochamy.-Niall wyostrzył dwa ostatnie słowa.
-Okey.
*
-Liam.-Usłyszał swoje imię, zaraz za swoimi plecami. Głos nie trudno było rozpoznać, w końcu słyszał go wczoraj cały wieczór. Zanim zdążył się odwrócić, poczuł na swoich ramionach silne dłonie.
-Zayn.-Jego głos kipiał entuzjazmem, który udzielał się w całym jego ciele.
-Zgadłeś.-Głos mulata dziś był nieco oschły, co zdziwiło Liama.-Pogadamy?.-Zapytał.
Liam odwrócił się w stronę mulata i zilustrował go szybko. Zayn nie wyglądał na specjalnie radosnego, co zmartwiło Liama.-Pewnie.-Odpowiedział szybko.
-Masz kogoś?.-Jego pytanie było szybkie i takiej też oczekiwał odpowiedzi.
-Co?.-Brunet powstrzymał krzyk, który cisnął mu się na usta, i który zapewne był przepełniony zdziwieniem.
-Powiedz tak lub nie, to naprawdę łatwe pytanie.
-Nie.-Odpowiedział nie zastanawiając się zbyt długo, po za tym nie miał się nad czym zastanawiać.
-To dobrze.-Z ust mulata wydobyło się głośne westchnięcie przepełnione ulgą.
2 Dni później
-Harry sądzisz, że znów mógłbym obdarzyć kogoś uczuciem?.-Sam nie wiedział czy oczekuje odpowiedzi.
-To jest dziwne i trochę niesprawiedliwe.
-Co?.-Irlandczyk nie do końca wiedział co lokaty miał na myśli.
-No wiesz, sądzę, że mógłbyś się znów zakochać. Dziwne jest to, że zakochujesz się kolejny raz, a ja...-Jego wypowiedź urwała się pod wpływem braku słów.
-Spotka Cię dobra i ta jedyna miłość. Kiedyś na pewno, ale musisz mieć nadzieję, Harry.
-Nadzieja mi gdzieś uciekła.-Głos Harry'ego był spokojny i ani trochę załamany.
-Więc będę miał ją za Ciebie i dla Ciebie.
*
-Louis.-Głos Harry'ego był tak cichy, że gdyby w pokoju nie panowała cisza, jego współlokator nie usłyszałby.
-Słucham Cię.-Louis dokładnie zilustrował chłopaka, które twarz była nieziemsko poważna. Nie do końca wiedział co usłyszy i chyba się tego bał.
-Zabiłem kogoś.-Po jego policzku stoczyła się słona łza.-Kiedyś kogoś zabiłem.-Powtórzył przeciągle. Czuł słony smak w ustach, którego nie mógł się pozbyć.
Louis był w szoku. Słowa Harry'ego ledwie do niego dotarły.